poniedziałek, 18 kwietnia 2016

#6

 Najbardziej zboczony rozdział :v
-
Wszyscy siedzieli już z nami w salonie. Miałam wrażenie, że Ethan cały czas patrzy się na Lucy. Szkoda mi ich, w innych okolicznościach mogliby być niezłą parą.
- Nie przemyślałem jednej rzeczy. Mianowicie, nie mamy pustych butelek - odezwał się Julian.
- Wiecie co to znaczy? - wyszczerzył się Aiden.
- Trzeba jedną opróżnić - odchyliłam głowę do tyłu. - Wy chyba chcecie mieć tu niezły burdel.
- Oj nie przesadzaj - odpowiedział mi Julian.
Ethan otworzył butelkę burbonu i rozlał nam po szklankach.
- Za nowe życie - wzniósł toast Julian.
- Za nowe życie - powtórzyliśmy wszyscy.
Wypiłam szklankę na raz. Zawsze lubiłam dużo pić. Z Lucy często chodziłyśmy na imprezy przed... tym wszystkim. Jednak teraz zauważyłam, że skrzywiła się biorąc łyka. Prawda, ten burbon był mocniejszy od alkoholi, które pijałyśmy.
- Mam pytanie - zaczęła Aya.
Aiden uniósł szklankę.
- Mów, kochana.
- Sprawa jest... dość dziwna - odchrząknęła. - Czy... jeśli weszłyśmy do tego Jeziora, to załóżmy potencjalnie...
- Och, przejdź do rzeczy - przerwał jej Julian.
- Możemy mieć jakieś moce? Wiecie... mam na myśli ogień, woda czy coś takiego.
Zauważyłam, że Julian napina mięśnie, a chłopaki spoglądają po sobie.
- Dlaczego pytasz? - Ethan przejął pałeczkę.
Aya uniosła dłoń i umieściła ją wewnętrzną stroną do nas. Zaczęły wylatywać z niej małe, ciemne kryształki lodu. Usłyszałam jak Aiden wciąga powietrze i natychmiast znalazł się przy Ayi. Ujął jej dłoń w swoje ręce i delikatnie przejechał kciukiem po jej wnętrzu. Uniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
- Od kiedy wiesz?
- Zauważyłam dzisiaj rano...
- Zajmiemy się tym później - przerwał im Julian. - A teraz... - nalał do szklanek kolejną partię burbona. - Teraz się bawimy.
*
Julian P.O.V.
Wziąłem łyka i spiorunowałem wzrokiem Aidena. Doskonale wiedział, że dziewczyny nie są normalne. O ile można to tak nazwać. Aya, moc lodu i mroku, Mare, moc ognia i błyskawic, a Lucy, moc wody i teleportacji. Mieliśmy powiedzieć im później, a one same odkryć to za minimum tydzień. Spojrzałem po wszystkich. Mare przytulała się do mnie, Rose opróżniała butelkę whisky, Aiden gładził dłonie Ayi, a Lucy była gwałcona wzrokiem przez Ethana. Typowe. Objąłem mocno Mare. Jest taka podobna do Crystal... Podejrzewam, że jest jej doppelgangerem, chociaż to mogą być tylko moje przypuszczenia. Zauważyłem, że jedna butelka jest już pusta. Wziąłem ją do ręki i nią pomachałem.
- Zgadnijcie co - uśmiechnąłem się, a dziewczyny zaczęły wiwatować.
*
- Najmłodszy kręci - zaczęłam z uśmiechem.
- Ooo, to my odpadamy - zaśmiał się Aiden.
Julian podał butelkę Lucy i puścił do niej oczko. Dźgnęłam go łokciem w brzuch, posyłając karcące spojrzenie. Niektórzy mieli słabe głowy do alkoholu, ale bardziej mam na myśli dziewczyny. Zgaduję, że po piątym kieliszku Aya będzie tańczyć naga na stole. Lucy zaczęła kręcić. Oczywiście los chciał, aby wyleciało na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała z głupim uśmieszkiem. 
- Wyzwanie - odpowiedziałam pewnie.
- Do końca gry, masz mieć ściągnięty stanik.
Nie spuszczając z niej wzroku, odpięłam zapięcie stanika i wyciągnęłam go spod bluzki. Następnie rzuciłam w nią czerwonym, koronkowym stanikiem tak, że wylądował jej na twarzy. Usłyszałyśmy śmiechy i same zrobiłyśmy to samo. Lucy podała mi butelkę. Zakręciłam nią i padło na Juliana. W zasadzie to padło na mnie, ale skoro na nim siedziałam, to czemu by troche nie oszukać?
- Pytanie czy wyzwanie?
Przyglądał mi się uważnie chwilę i odpowiedział:
- Pytanie.
- Kto Ci się bardziej podoba, Jola Rutowicz czy Angela Merkel? [Merkel] [Rutowicz] 
Aiden wybuchnął głośnym śmiechem, a Ethan "dyskretnie" zaczął nagrywać jego wypowiedź.
- O nie, kochanie, wymyśl coś innego, proszę - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Odpowiadaj albo ściągasz jakąś część ubrania - szeroko się uśmiechnęłam. 
- Merkel - zasłonił twarz dłońmi. - Publiczne samobójstwo.
Ethan wyłączył nagrywanie i pomachał Julianowi telefonem przed twarzą.
- Na pamiątkę, stary.
Julian warknął na Ethana i widząc jego narastające zdenerwowanie, ciągnęłam temat butelki.
- Hej, hej, chłopaki. Następna osoba teraz kręci więc japy, proszę - powiedziałam słodkim, aż do wymiotów głosem.
Julian przytaknął głową i zakręcił butelką. Trafiło na Lucy.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
Popatrzył chwilę na nią, to na mnie i powiedział:
- Przeliż się z Mare.
Spojrzałam na leżącą Lucy. Wstałam z Juliana i podeszłam do Lucy wolno. Usiadłam na niej okrakiem. Nachyliłam się do niej, a ona położyła dłoń na policzku. Pocałowała mnie, najpierw wolno, delikatnie. Później uchyliłam lekko usta, dając je dostęp do mojego języka. Lucy ewidentnie się wkręciła, ponieważ po chwili ja znalazłam się pod nią. Z resztą ja sama odwzajemniałam jej pocałunki. Wplotłam dłonie w jej włosy, a jedna z jej dłoni, powędrowała mi pod bluzkę. Usłyszałam syk Juliana i oprzytomniałam.
- Lucy - szepnęłam. - Starczy.
Dziewczyna odsunęła trochę głowę, patrząc mi w oczy. Uśmiechnęła się szeroko.
- Niezła jesteś.
Następnie wstała ze mnie, a ja wróciłam do Juliana, siadając na jego kolanach. Aiden zaczął bić brawo.
- Co ty robisz z mężczyznami, Mare. Dawno nie widziałem Juliana tak napalonego - starał się żartować, ale w jego głosie słychać było drżenie. Czyżby ruszyło go to wyzwanie?
W odpowiedzi oblizałam powoli górną wargę. Usłyszałam jak Rose chrząknęła.
- Kręć, Lucy.
Dziewczyna wykonała polecenie i trafiło na Aidena.
- Zemsta, pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie, nie dam się zastraszyć.
- Chodź ze mną do osobnego pokoju.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Lucy. No to się dziewczyna rozkręciła.
- Po co? - Aiden wydawał się być tak samo zaintrygowany jak ja.
- No chodź - przekonywała go. - Na minutę.
- Ethan - powiedział do chłopaka, ale nie odrywał wzroku od Lucy. - Ustaw stoper i włącz odliczanie jak usłyszysz zamykanie drzwi.
Aiden wstał i wyciągnął rękę w stronę Lucy. Dziewczyna ją ujęła i razem poszli wgłąb korytarza. Usłyszeliśmy zamykające się drzwi.
*
Aiden P.O.V.
Usiadłem na wielkim łóżku. Byliśmy w moim pokoju. Lucy stanęła przede mną, mimo, że czas leciał, nieszczególnie się spieszyła. W pewnym momencie zaczęła zdejmować swoją czarną, opinającą sukienkę. Wciągnąłem mimowolnie powietrze. Cały czas uważnie na nią patrzyłem. Po chwili stała w czarnej bieliźnie. Wiedziałem, że długo nie wytrzymam siedząc. Była cholernie pociągająca. Wcześniej nie myślałem o Lucy w ten sposób. Nadal oboje milczeliśmy. Miałem wrażenie, że ta minuta ciągnie się w nieskończoność. Gdy zsuwała ramiączko stanika nie wytrzymałem. W wampirzym tempie złapałem ją za pośladki, tak, że nogi owinęła wokół mojego tułowia. Przycisnąłem ją do ściany. Już miałem zerwać z niej ten stanik, gdy usłyszeliśmy pikanie stopera. Puściłem ją, a ona poszła po swoją sukienkę. Ogarnęła włosy, ubrała się i chwyciła za klamkę. Podszedłem do niej i złapałem ją za rękę. Odwróciła się przodem w moją stronę.
- Później to dokończymy - wyszeptałem i mocno ją pocałowałem.
*
Całowałam się z Julianem, gdy Aiden i Lucy wrócili. Ja i Julian doskonale wiedzieliśmy co się tam działo. Słyszymy wszystko w całym domu.
- Mam już dosyć tej gry - palnęła Aya.
- Ja również - powiedziałam, na chwile przerywając pocałunek.
- Aiden, odprowadzisz Aye do jej pokoju? Ja odprowadzę Lucy.
Chłopak przytaknął głową. Julian również wstał z miejsca, ze mną na rękach. Pobiegł do sypialni, omijając wszystkie korytarze w zaledwie pół sekundy. Położył mnie na łóżku, a sam poszedł wziąć prysznic. Zdjęłam bluzkę i spodenki zostając tylko w majtkach. Przecież Lucy miała mój stanik. Położyłam się pod kołdrą. Czekając na Juliana, przypomniał mi się obraz, w głównym hallu. Dziewczyna w zielonej sukni. Usłyszałam jak Julian wyłącza wodę. Po chwili wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Widziałam iskierki w jego oczach, gdy zobaczył mnie bez koszulki. Nie był pewien czy chcę, aby położył się obok, więc odchyliłam kołdrę w zapraszającym geście. Gdy położył się obok mnie, pocałowałam go i wtuliłam się w niego.
- Dlaczego jesteś taka idealna - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Julian - zaczęłam.
- Słucham, słońce.
- Kim jest dziewczyna, która jest na obrazie w zielonej sukni?
Julian napiął mięśnie. Przez chwilę panowała między nami cisza.
- To nie jest temat na teraz... Opowiem ci wszystko jutro - westchnął.
Przyjrzałam mu się uważnie. Nie chciałam ciągnąć tej rozmowy, gdy byłam napruta.
- A błyskawica w słońcu? - uśmiechnęłam się.
Odsunął się trochę, aby spojrzeć mi w oczy. Trochę rozluźniło go to pytanie.
- W zasadzie to nie jest tatuaż, a znamię, które ma każdy wampir. Każdy narodzony z innego wampira. Słońce - dotknął znamienia. - Oznacza klątwę słońca, słabość.
- A błyskawica? - dopytałam.
- Niezależność, niebezpieczeństwo, nieskończoną moc. Nie każdy ma błyskawice. Zaledwie 20 wampirów na całym świecie. Drugi symbol oznacza moc jaką posiadasz.
Uniósł wyżej dłoń, na wysokości pola mojego widzenia. Po chwili na jego dłoni tańczyły małe iskierki.
- Czy ja też mam moc? Moc jak Aya? - zapytałam pewnie.
- Ogień i błyskawica. Twoja moc nie jest jak moc Ayi, jest o wiele potężniejsza i bardziej destrukcyjna - powiedział poważnie.
- Nauczysz mnie tego jutro? - zamknęłam oczy i odwróciłam się do niego tyłem.
- Oczywiście - objął mnie w pasie jedną ręką.
Ku mojemu zdziwieniu, sen przyszedł mi z łatwością. Tej nocy śniłam o oceanie ognia, dziewczynie w zielonej sukni i potężnej błyskawicy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz