poniedziałek, 11 kwietnia 2016

#2

Wtuliłam się w kołdrę i ziewnęłam kilka razy. Głowa bolała mnie niemiłosiernie od wczorajszego kaca. Dodatkowo promienie słońca bardzo mnie drażniły. Uświadamiając sobie gdzie jestem, zerwałam się z łóżka. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam w swoim domu.
Co się stało wczoraj? Jak się tu znalazłam?
Złapałam szybko za telefon i wybrałam numer do Ayi.
- No dalej kurwa, odbieraj - niemal krzyczałam do słuchawki. - Ja pierdole...
Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Lucy. Po 3 sygnałach odebrała.
- H-halo...? - powiedziała wyraźnie zaspana.
- Kurwa mać, wstawaj.
- Co drzesz tego ryja?
- Przypomnij sobie kurwa, co się wczoraj działo, a później nadwyrężaj pyska - warknęłam.
Podczas, gdy Lucy kminiła o co mi chodzi, przeszłam się do kuchni i otworzyłam lodówkę. Przy mleku była karteczka. Odłożyłam telefon na blat i dałam na głośnomówiący. Wyciągnęłam mleko i zerwałam karteczkę. "Dobre na kaca, nie chciałem cię budzić"
- Ja pierdole, no nie - rozejrzałam się instynktownie wokół siebie. - Który z was tu był... - szepnęłam.
- O JA PIERDOLE! MARE! PAMIĘTAM! - krzyknęła Lucy.
- Pysk kurwa, pysk. Ja też mam kaca - napiłam się mleka.
- Nie pamiętam jak znalazłam się w domu. Kiedy ty pobiegłaś to goniłyśmy cię z Ayą, ale, ale zgubiłam ją, bo było ciemno i wtedy ktoś mnie złapał i poczułam taki okropny ból, jakby ktoś mi wyrywał kręgosłup i wtedy usłyszałam znajomy głos i... i...
- Miałam podobnie - przerwałam jej.
- S-serio?
- Dzwoniłam do Ayi, ale nie odbiera.
Nagle poczułam niesmak w ustach. Pobiegłam do zlewu i zwymiotowałam mlekiem. Poczułam straszny głód. Złapałam szybko za telefon i drżącymi rękami zmieniłam tryb na normalny. Przystawiłam telefon do ucha.
- Lucy, coś się ze mną dzieje. Ruch dupę i zapierdalaj tu, teraz.
Usłyszałam ciszę i sygnał rozłączenia. Rzuciłam telefonem w kąt kuchni. Pobiegłam do łazienki i obmyłam twarz wodą. Unosząc głowę w kierunku lustra zobaczyłam, że coś dziwnego dzieje się z moimi oczami. Odskoczyłam do tyłu trafiając na zimną, kafelkową ścianę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Kilka razy dotknęłam skóry pod oczami, aby sprawdzić czy to nie sen. Poszłam powoli na werandę i otworzyłam drzwi. Wpadające do domu promienie słoneczne oparzyły moją skórę tak, że musiałam się odsunąć.
- Witaj, kochana - powiedział Julian i wszedł do domu, zamykając drzwi, jak gdyby nigdy nic.
Dopiero po chwili zobaczyłam torebki z krwią w jego dłoni.
- Co się ze mną dzieje...? - zapytałam niepewnie.
Julian wygodnie rozsiadł się na fotelu w salonie.
- Otóż przechodzisz właśnie przemianę. Czujesz wszystko mocniej, bardziej bla, bla, bla.
- Przemianę? - powtórzyłam.
- Przemianę w wampira, naturalnie - po tych słowach rzucił do mnie pierścionek, złapałam go. - Chroni przed słońcem, załóż.
Wykonałam jego polecenie. Zaczęłam łączyć wszystko w jedną spójną całość.
- To przez Jezioro. O to wtedy pytał Ethan. Czy wiemy jak działa jezioro... Dziewczyny też to przechodzą?
Uśmiechnął się.
- Nie, dziewczyny, czyli Aya i Lucy, przechodzą przemianę o wiele boleśniejszą. Ty jesteś wampirem, a one wilkołakami. Jednakże, aby "włączyć" Klątwę Księżyca, muszą zabić człowieka. Przy małej manipulacji, nie będzie to trudne.
- Kim wy jesteście? - zapytałam, przypominając sobie o tatuażu Juliana.
Nie odpowiedział mi, ponieważ przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Zapomniałem dodać, że twoja transformacja odbyła się pierwsza - zamilkł na moment i skupił się. - Lucy jest ostatnia.
- Wejdź - krzyknęłam.
Usłyszeliśmy otwierające się drzwi, a zaraz później do salonu wpadła Lucy.
- Przeszkadzam? - zapytała zdziwiona.
- Nie, wręcz przeciwnie. Siądź - Julian wskazał dłonią na kanapę. - Ach! Byłbym zapomniał. Masz - rzucił w moją stronę torebkę z krwią, złapałam ją. - Śmiało, nie krępuj się.
Spojrzałam na torebkę, otworzyłam korek i niepewnie przystawiłam do niego usta. Najpierw napiłam się wolnego łyka, ale później wkręciłam się w tą czynność. W maksymalnie 5 sekund opróżniłam cały woreczek.
Lucy wciągnęła powietrze.
- Nie chce mi się tego znów tłumaczyć - złapał się za głowę Julian.
Znów usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Tym razem do domu wpadli wszyscy. Rozsiedli się na kanapie bez słowa wytłumaczenia.
- Może ja zacznę - powiedział Ethan. - Wchodząc do Kryształowego Jeziora w pełnie, nieświadomie przemieniłyście się... To czy stajecie się wampirami, wilkołakami czy czarownicami jest zupełnie losowe.
- Co ty nie powiesz? - warknęła Lucy.
- Od razu mówię, że nie da się tego cofnąć. Wszystkie macie opiekunów, nauczycie się z tym żyć... wszystkie oprócz Rosalie - momentalnie wszyscy spojrzeli się na nią.
- Dlaczego ja nie mam opiekuna? - zapytała.
- Bo jesteś tylko marnym człowiekiem, nie pływałaś - mruknął Aiden.
- Ja jestem opiekunem Lucy, Aiden Ayi, a Julian Mare. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, mówcie teraz.
- Klątwa Słońca i Księżyca, przemienione bez udziału innego wampira. Pierwotna - wyrecytowałam. - Czytałam gdzieś o tym.
- Zgadza się - przytaknął Aiden. - Masz moc jakiej my dwoje nie mamy - wskazał na siebie i Juliana. - Ethan jest wilkołakiem.
- Skoro jesteśmy już po części wstępnej, opowiemy wam o każdym gatunku - zaczął Julian. - Pozwólcie, że zacznę od swojej rasy. Wampiry jak popularnie wiadomo, żywią się krwią. Alkohol również nie wyrządza im krzywdy. Wampiry się nie rozmnażają, chociaż kochają próbować. Ich zdolności to nieśmiertelność, regeneracja, nadprzyrodzona prędkość i siła, wyostrzone zmysły, kontrola emocji, kontrola snów, perswazja i kły. Słabości to werbena, drewniane kołki, ale w wypadku Pierowtnej, kołek Bialego Dębu, który obecnie nie istnieje, wyrwanie serca, ugryzienie wilkołaka, złamanie karku nie jest śmiertelne, ale powoduje utrate przytomności wampira na kilka godzin, wysuszenie ciała spowodowane brakiem dostępu do krwi i lekarstwo na nieśmiertelność, obecnie nie istnieje.
- Moja kolej - zaczął Ethan. - Wilkołaki dzielą się na Alfy, Bety i Omegi. Zdolności wilkołaków to szybka regeneracja, nadprzyrodzona siła, prędkość, zmysły, zręczność i odporność, zmiennokształtność, wykrywanie kłamstwa, jad wilkołaka może zabić zwykłego wampira, nie Pierwotnego.Wady to dekapitacja czyli oderwanie głowy równa się z natychmiastową śmiercią, wyrwanie serca, tojad i złamanie karku.
Spojrzałyśmy z dziewczynami po sobie.
- Jeden dzień, a tak wiele zmienił.
- Przygotujcie się dziewczyny, musimy was przygotować do życia w społeczeństwie.

Oczy wampira/Oczy wilkołaka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz